Katarzyna Zielińska, czyli Marta Walawska z "Barw
szczęścia", przywiązuje ogromną wagę do życia rodzinnego. Uważa, że jego
nieodzownym elementem są na przykład wspólne... posiłki. Aktorka codziennie,
nawet kiedy wraca do domu bardzo późno, zasiada do kolacji z mężem.
- Oboje z mężem bardzo pilnujemy tradycji stołu. Nawet gdy
wracam późno, wspólny posiłek musi być! - wyznała Katarzyna Zielińska w
wywiadzie.
Aktorka stara się, by jej dom przypominał ten, jaki pamięta
z dzieciństwa - ciepły, pełen miłości i... pachnący pysznymi potrawami. Kasia
wspomina, że rodzinne posiłki zawsze były w jej rodzinnym domu w Starym Sączu
rytuałem, a bez wspólnego biesiadowania po prostu nie mógł się obyć żaden
dzień.
Teraz, gdy Katarzyna Zielińska jest już mężatką, bardzo dba
o to, aby choć raz dziennie zasiadać do stołu u boku męża, Wojciecha
Domańskiego.
- To on gotuje! Bo robi to najlepiej... Jego steki i różnego
rodzaju potrawy z makaronu to po prostu pycha! - mówi.
Kasia jest bardzo zajętą aktorką - gra w "Barwach szczęści" i
"To nie koniec świata!, jeździ po Polsce z przedstawieniem "Berlin, 4
rano", przygotowuje się do premiery widowiska "Sofia de Magico"
w stołecznym Teatrze Roma. Pewnie dlatego, że po prostu nie ma czasu na
przygotowywanie posiłków dla siebie i ukochanego, oddała rządy w kuchni w ręce
męża.
- Ja jestem tylko podkuchenną - żartuje, dodając, że kiedy
Wojciech wyczarowuje w kuchni pyszne dania, ona zajmuje się przygotowaniem
stołu.
- Bywa, że siadamy do wspólnego posiłku o północy albo wręcz
nad ranem. Ale kocham te chwile, więc nawet jak gram w spektaklu poza Warszawą,
pędzę jak najszybciej do domu - twierdzi serialowa Marta Walawska z "Barw
szczęścia".
Kasia wie, że niezależnie od tego, gdzie los rzuci ją i jej
męża, wartości wyniesione z dzieciństwa sprawią, że ich dom wszędzie będzie
podobny.
- Obydwoje wiemy, że najważniejszy dom to ten dom, który
jest w nas - mówi.
Zobacz też:
0 komentarzy:
Prześlij komentarz