
Ćwiczy jogę, kręci piruety, a czasem… zakłada bokserskie
rękawice. Zapraszamy na rozmowę z Magdaleną Bendek - młodą aktorką i tancerką,
która od kilku tygodni w "Barwach..." gra Asię.
Asia to pewna siebie, pełna temperamentu dziewczyna. Jest
klientką fitness klubu Kasi Górki, do którego chodzi na masaże - i tam poznaje
Bartka, którego w sobie rozkochuje. Myślę, że Asia może sprawiać wrażenie
zimnej, nawet wyrachowanej… Ale ma jakąś swoją tajemnicę. To bardzo ciekawa
postać!
Wkrótce zobaczymy Panią też w "Na dobre i na złe".
Będzie Pani kolejną pacjentką szpitala?
Gram Beatę, koleżankę doktor Hany. Razem trenujemy boks i
wspieramy się w naszych perypetiach z facetami. Beata jest po ciężkich
przejściach ze swoim byłym chłopakiem - Rafałem. Możemy się tylko domyślać, że
ich rozstanie odbyło się w dość dramatyczny sposób i teraz Beata próbuje to
wszystko odreagować. To mocna kobieta i łatwo się nie poddaje. Więc zamiast
łykać proszki od psychologa, woli "wycisk" na sali treningowej.
Boks? To brzmi groźnie...
Na planie był obecny trener polskiej reprezentacji w boksie,
więc dostałyśmy z Kamillą super profesjonalne przeszkolenie! I kto wie, może
teraz "zgłębię" temat? Boks na pewno pomaga wyrzucić z siebie złe
emocje...
Ale dotąd chętniej trenowała Pani chyba w baletkach? Taniec
to Pani największa pasja?
Tak, właściwie uczę się go cały czas! Zaczęłam w wieku kilku
lat, potem była Gawęda i Szkoła Baletowa, później warsztaty i kursy z technik
współczesnych… Jestem dość emocjonalną osobą i taniec pomaga mi te wszystkie
moje emocje przepracować i wyrazić. Najbardziej "wyżywam się" tańcząc
improwizację kontaktową i balet. Chyba dlatego, że czasem potrzebuję dyscypliny
i ciasnej formy, a czasem pełnego luzu i wolności.
Co jest ważniejsze - taniec czy aktorstwo?
Dla mnie właściwie niczym się nie różnią! W obu interesuje
mnie prawda - prawda obecna w ciele.
Wiem, że aktorstwo studiowała Pani w USA - w Terry Schreiber
Studio i The Lee Strasberg Theater and Film Institute…
Tak, miałam tę szansę - w dużej mierze dzięki temu, że
dwukrotnie dostałam stypendium Fundacji Polskie Centrum Audiowizualne. A do
tego było mnóstwo warsztatów i kursów… W Stanach mieszkałam łącznie ponad
siedem lat, ale dużo jeździłam w tym czasie między Polską i Ameryką.
Co najbardziej spodobało się Pani za oceanem?
Na pewno bardzo lubię amerykańskie podejście do aktorstwa.
Bez względu na technikę, zawsze jest oparte na wewnętrznej prawdzie. A poza
tym, mieszkałam w Stanach w różnych miejscach i każde z nich miało swoje uroki
i wady. W Los Angeles i Arizonie cudowna była pogoda, a w Nowym Jorku energia
miasta, które nieustannie inspiruje.
A było coś, co Panią w Stanach denerwowało?
Najbardziej... brak pysznych, polskich pomidorów w lecie!
(śmiech) No i brak ukochanej rodziny oraz przyjaciół. Potem wróciłam do Polski
ze względu na zobowiązania zawodowe, dostałam rolę w serialu
"Rezydencja"… A teraz są na stałe "Barwy Szczęścia".
Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska

0 komentarzy:
Prześlij komentarz